Sunday, January 14, 2007

06->07 welcome to.

I am suspended in a mixed state of hope and regret. I feel throughoutly like a закал, a slack-baked cake on my entering into the glory of 2007. I basically tidied up 2006, smashing some treasures in the process. What pitiful clumsiness! My hope is to r3build those. Most probably fool's hope.



When my mind is off that, the only thing really bugging me is the ubiquitous jpg artifact. Disgusting!

And this is my 2006:


I wish to devote these last lines to remind myself to write about the contact some people maintain with me, though they pretend not to.

2 Comments:

Anonymous Anonymous said...

Bezkres. Woda i niebo zamykają się horyzontem pozostawiając małą szczelinę skąd sączą sie marzenia. To lubię :)
W niedzielę byłem w Brzeźnie. Sztorm na Bałtyku zgromadził w zaciszu zatoki ponad dwadzieścia statków stojących na redzie. Dawno tylu na raz tutaj nie było. Wyglądały jak stado ptaków odlatujących do/wracających z ciepłych krajów.
Pozdrowienia z bananoidalnego miasta ;)

6:45 pm  
Anonymous Anonymous said...

no tak mialo byc w temacie wyzej ;)

9:58 pm  

Post a Comment

<< Home